Dziewięć kilometrów drutu spawalniczego, dwie duże paczki elektrod oraz kilkaset kilogramów motozłomu. Tyle materiału pochłonęło stworzenie największego w Polsce pomniku motocykla, który od końcówki maja podziwiać można nieopodal wieży widokowej na Bocheńcu. Oficjalnego odsłonięcia dokonano podczas corocznego pikniku motocyklowego, który w tym miejscu odbywa się już od wielu lat.
Za skonstruowanie figury odpowiedzialny jest Bogusław Baran we współpracy z klubowymi kolegami - Mieczysławem Borowym i Mateuszem Kogutem. Pomysł, by na postumencie obok wieży usytuować właśnie motocykl zrodził się w głowach motocyklistów z Jadownik już jakiś czas temu. To dzięki ich zlotom, wzgórze stało się rozpoznawalne wśród miłośników dwóch kółek w całym kraju. Figura powstała z motocyklowego złomu nawiązuje swoim wyglądem do ikonicznego choppera – symbolu wolności lat sześćdziesiątych.
Motocykliści jak zawsze postawili na dzielenie się z potrzebującymi – dochód z imprezy przekazany został na rehabilitację Joli Mietły. Tradycją jest również, że w okolicy kościółka św. Anny na Bocheńcu staje jest krwiobus, w którym chętni mogą podzielić się życiodajnym płynem.
O rockowo-bluesową atmosferę zadbali muzycy z zespołu Fire Eyes, który z miesiąca na miesiąc staje się coraz bardziej rozpoznawalny wśród lokalnej publiczności. Gościnnie wystąpił również zespół Jem Dżem, specjalizujący się w coverach legendarnej grupy Ryszarda Riedla. Wybrzmiał więc nieformalny hymn wielu polskich grup motocyklowych, czyli „Harley Mój” oraz wiele innych hitów. W trakcie imprezy odbyły się również konkursy – na najciekawszy obiekt na dwóch kołach oraz na „silne trzymanie kierownicy” – obydwa przyniosły uczestnikom i zgromadzonej publiczności wiele pozytywnych emocji.
Wydarzenie było również okazją do podziękowania sponsorom, przyjaciołom i wszystkim, którzy przez kilkanaście lat działalności wspierali HDK Motojadowniki oraz przyczynili się do budowy pomnika.

